Merkuriusz Polonijny

Czego będzie więcej


Do uporania się z epidemią na pewno jeszcze daleko, ale wielu prezentuje już swoje prognozy na temat tego, jak będzie wyglądał świat po zwycięstwie nad wirusem . Począwszy od uczestników mediów społecznościowych, forów, a zakończywszy na autorytetach naukowych – chętnych do zaprezentowania swojej wersji nie brakuje. I pewne zmiany zajdą - chociaż świat przeszedł epidemie już niejeden raz i wszystko wracało do normy. Mniej więcej.
świat w przyszłości
Przypomina to trochę zadania ze szkoły podstawowej pt. „Narysuj świat w 2020”. Obrazki zawierały powietrzne taksówki, ruchome chodniki, plecaki odrzutowe, budynki jak ze stacji księżycowej „Alfa” (a propos – w 1999 Księżyc miał wylecieć z orbity), a wygląda to mniej więcej jak było, kiedy te zadania pisaliśmy. Ot, samochodów więcej, no i w innej stylistyce.
Owszem, używa się sporo nowych wynalazków, czy też raczej stare urządzenia uległy dramatycznemu usprawnieniu. Ale to niekoniecznie to, co przewidywano. Przewidzieć bowiem niełatwo, a wyobraźnia ludzka podąża w stronę dla posiadacza tej wyobraźni porządaną bądź najciekawszą.

Choć więc prorokiem być trudno i w niektóre wyobrażenia można co najmniej powątpiewać, to innym trudno odmówić słuszności. Bp np. wynikają one z reguł ekonomii czy po prostu z logiki.
I właśnie większość mądrych głów skupia się na ekonomii. Wiadomo, poza zdrowiem i życiem ludzkim, taka klęska uderza najbardziej w gospodarkę. A poziom tejże warunkuje poziom bytowania. My o tym tylko wspomnimy, właśnie dlatego, że opinie na ten temat są powszechne i znajdziecie je co chwilę na czołówkach wszystkich ważniejszych publikatorów. 
Inna sprawa, że po przesianiu tychże wypowiedzi wychodzą ewidentne rzeczy. Kryzys – na pewno, bo inaczej być nie może. Zresztą już się zaczyna. Że się zakończy – no też nie może być inaczej, zawsze się kończył. Ile potrwa, nie wiadomo. Jasnym jest, że niektóre gospodarki będą dotknięte nim bardziej, inne mniej, ale nikt się nie uchowa, bo to system naczyń połączonych.

Gospodarka rozruszała się i po II wojnie światowej, choć np. w Wielkej Brytanii jeszcze dłuższy czas po tym konflicie sprzedawano żywność na kartki. Tyle, że tym razem odbudowywać nie trzeba, nikt niczego nie bombardował. Chodzi o same struktury ekonomiczne, a nie bazę materialną. Owszem, jej część może popaść w ruinę dopiero po pandemii. Upadłych inwestycji nie brakowało i wcześniej, a teraz będą po temu jeszcze bardziej sprzyjające warunki. Tak więc zobaczymy niedokończone biurowce, a nawet inwestycje mieszkaniowe, czy hotelowe, zwłaszcza w miejscach turystycznych.
Ale już np. samoloty upadłych firm lotniczych ktoś przecież przejmie. Będą inne linie. Tak może być i w innych branżach. Jedni padną, inni przyjdą po nich.

Więcej sprawdzania 

Ale poważne zmiany mogą dokonać się nie tylko w gospodarce. Wiele rzekomo krótkotrwałych rozwiązań związanych z naszym bezpieczeństwem może stać się rozwiązaniami stałymi. Prowizorka już tak ma. Decyzje, nad którymi kiedyś deliberowano długo, a w trakcie kryzysu podjęto raz dwa, nie zostaną tak łatwo odwołane.

Aby opanować falę zarażeń, rządy musiały wprowadzić pewne obostrzone reguły powstępowania. A te muszą być jakoś kontrolowane, ci którzy się nie stosują, ewentualnie zostają ukarani. Ten problem opisywał niedawno „Financial Times”.
Taką kontrolę umożliwia w dzisiejszych czasach na szeroką skalę technologia. Żadne UB czy KGB nie miało dawniej takich środków. I to środków, w które po części wyposażamy naszych kontrolerów sami.
Kilka rządów zaczęło już masowo inwigilować swoich obywateli drogą elektroniczną. Inni mogą to wprowadzić. Rozpoczęli Chińczycy, poprzez monitowanie aktywności smartfonów, nakaz mierzenia temperatury innych wskaźników medycznych i raportowania tego. Sprawdzać można gdzie ludzie się poruszają, z kim się spotykają itp.
W ślady poszli m.in. w Izraelu, gdzie premier Benjamin Netanyahu zezwolił Israel Security Agency na użycie środków normalnie stosowanych do śledzenia terrorystów, tym razem w celu kontroli osób z koronawirusem. Kiedy sprzeciwił się adekwantny parlamenartny podkomitet, Netanyahu wprowadził owo rozwiązanie dekretem nadzwyczajnym.

Rządy i do tej pory coś tam o nas sprawdzały, np. dzięki aktywności w internecie, ale teraz będą chciały wiedzieć więcej. „Raz zdobytej władzy nie oddadzą tak łatwo (nigdy?)”. Szczególną rolę może odegrać inwigilacja biometryczna. Rozpoznawanie naszego pulsu, temperatury, ciśnienia, to nie tylko ocenianie stanu zdrowia, ale i nastroju. Czyli – jak np. reagujemy na dane wiadomości? Na danego polityka? Na daną decyzję?

REKLAMA


Więcej wspólnie

Jednak, kiedy chodzi o posługiwanie się informacją, to są i dobre wieści. Kraje mogą zrozumieć, że korzystnie się nią dzielić w szerszym niż dotychczas zakresie. Innymi słowy – współpracować. Problem, z którym się obecnie zmagamy jest globalny. I tylko globalna kooperacja może mu zaradzić. Inaczej powróci.
Tym bardziej, że są ku temu środki. To co odkryją naukowcy we Włoszech, może być raz dwa wykorzystane w Wielkiej Brytanii, czy za oceanem.

Dzielić się trzeba oczywiście nie tylko informacją, ale i zasobami materialnymi. Po pierwsze, tymi medycznymi, jak sprzęt ochronny, respiratory, czy testy. Chcąc zabezpieczyć siebie, lepiej zabezpieczyć i sąsiada. Zdrowiej. Tego jeszcze nie widać na szeroką skalę, ale pewne przykłady już były. Im prędzej wszyscy to zrozumieją, tym lepiej dla każdego. Trzeba będzie ucywilizować produkcję i dystrybucję tak, aby starczyło i dla biednych. Również ekspediowanie personelu medycznego może nabrać wymiaru nie tylko humanitarnego, charytatywnego – ale praktycznego. Takie zwlaczanie wroga dalej od swoich granic. I trzeba będzie zapamiętać tę lekcję na przyszłość, bo to pewnie nie ostatnia epidemia w historii.

Więcej z domu

I wreszcie inna możliwa cecha świata po epidemii, o której też już wielu wspomniało. A mianowicie ta dotycząca organizacji pracy, a takżę nauczania.
Już od dawna widać zmiany w tej sferze, ale do tej pory stosunkowo nieśmiałe. Dzięki komputeryzacji i w ogóle rozwojowi środków komunikowania, stosunkowo liczna jest już grupa tych, którzy pracują z domu, względnie w znacznej części z domu, a w siedzibie firmy pojawiają się sporadycznie. Teraz sytuacja wymusiła takie zachowanie. No i okazało się, że rzesza tych, którzy mogą tak pracować jest wcale liczna. Widać, że nie trzeba tłumu ludzi w biurze. Oczywiście trudno spodziewać się nagłej, masowej zmiany. Nie wszyscy pozwolą sobie na to, aby ludzie hulali jak chcą, bez pana z bacikiem, który gdzieś tam niewidzialny stoi nad tłumem w „open spasie”.

Podobnie z nauczaniem. Kursy online to rzecz znana, w wielu krajach ludzie w ten sposób robią dyplomy, zdobywają uprawnienia. Można się spodziewać, że taka praktyka jeszcze bardziej się spopularyzuje. Co do szkół... no nie do końca. Zwłaszcza mały człowiek już tak ma, że lepiej pracuje jak go bezpośrednio dozorować. Nawet gdyby zezwolić na to rodzicom, to oni przecież mają swoją pracę (nawet i zdalną).

Ale chodzi też o nadzór. Z jednej strony zwiększać kontrolę nad obywatelem, po to aby gdzie indziej ją zmniejszyć? No nie, to nie przejdzie.  

JW
Comment Box is loading comments...
AKTUALNE                 
Praca do upadłego

Koronawirus to problem nie tylko zdrowotny, ale i ekonomiczny. JUż początek epidemii pokazał, żę brytyjski system świadczeń socjalnych, jest szczególnie uczulony na taką ewentualność. Wielu nie stać na kwarantannę.

Żerują na wiernych

Nadzieja, że zniżki za bezszkodową jazdę obniżą koszt naszego ubezpieczenia może okazać się płonna. Ostatnio również oficjalne brytyjskie instytucje chroniące prawa konsumentów odkryły, że na tym rynku wcale nie opłaca się być wiernym klientem.

W imię wartości
Puby sieci Samuel Smith's na terenie Greater Manchester i w okolicy zabraniają swoim klientom korzystać z telefonów komórkowych. Właścicielowi zależy na pielęgnowaniu tradycyjnych wartości.
Do Polski zabierają sofę

Coraz więcej Polaków decyduje się na powrót z emigracji. Firmy przeprowadzkowe notują wyraźny wzrost zleceń. 70% pochodzi z UK i z Niemiec.

REKLAMA

_______________________________________
_______________________________
INNE                         
Polak dostanie 37 000

Nasz współobywatel, któremu groziła deportacja z powodu bezdomności, otrzyma od brytyjskiego rządu £37 000 tytułem odszkodowania. Antoni Hołownia był bezprawnie przetrzymywany przez podnad 150 dni  w Brook House Immigration Removal Centre (IRC). To nie jedyny obywatel polski, który otrzyma odszkodowanie.

Analfabetyzm w Wielkiej Brytanii
Raporty z różnorakich badań dotyczących umiejętności czytania i pisania pośród obywateli UK są alarmujące. Aczkolwiek te twierdzące, że jeden na 5 to analfabeta są z pewnością przesadzone, to już mówiące, że jeden na dziesięciu ma problemy – są bliższe prawdy.
Dobre, polskie prawo jazdy

Martwicie się co z waszymi polskimi prawami jazdy po Brexicie? Niepotrzebnie. Nie słuchajcie tych, którzy twierdzą, że trzeba je będzie wymienić.

 

________________________________________________________________________________________________________________________

©Media&Net Invest

 

 

 

Polityka prywatności i cookies

Stwórz darmową stronę używając Yola.