Dołożyli cydrowi - w plecy
Tymczasem jabłka to nasz produkt narodowy. Pomogliby sadownikom, producentom napoju i konsumentom. Nic z tego. Ostatni o swoich obietnicach zapomniał Mateusz Morawiecki. Ale za to pomógł jego podrobionym konkurentom.

W zamian za to bowiem do góry idzie sprzedaż piwa, tyle że smakowego. To taki niby-cydr. A sprzedaż tego prawdziwego spada.
Miało być tak dobrze. Już politycy poprzedniego układu obiecywali duże ułatwienia w produkcji tego napitku, który miał być nowym napojem narodowym. No bo przecież są wszelkie dane ku temu. W produkcji jabłek jesteśmy światową potęgą. Polska jest największym producentem jabłek w Unii Europejskiej (w tym roku może być to nawet 5 mln ton), a na świecie, po Chinach i USA, zajmujemy trzecie miejsce.
A tu jeszcze tak się przydarzyło w 2014 roku, że Rosjanie nałożyli embargo na polskie jabłka. Trudno było cała produkcję owoców przejeść, czy też szybko znaleźć nowe, chłonne rynki zbytu – choć fakt faktem robiono w obu kierunkach wiele.
Cydr był jak znalazł. I produkcja napoju w Polsce, która kiedyś praktycznie upadła, znów się odrodziła. Żeby ją naprawdę rozruszać – i przypomnieć narodowi, że kiedyś pijano to u nas częściej – trzeba było najpierw zmian w prawie. Tak, aby rzecz opłacała się producentom. A nie żeby wytwarzanie napitku, z jakżeż taniego surowca, nabijało tylko kabzę skarbówce. Od tego są politycy. I podobno wzięli się do pracy.
Tzn. np. liczyli jak to może być. Bo według ówczesnych szacunków Ministerstwa Gospodarki planowano, że rynek cydru w 2019 r. może osiągnąć 2,5 proc. wartości rynku piwa, czyli 90 milonów litrów.
Niestety – tamten rząd nie zrobił wiele. Przepadł np. projekt ustawy o tym, że cydr będzie miał takie same prawa jak piwo, czyli możliwość reklamy o określonych godzinach, ale z zakazem przedstawiania w nich osób małoletnich. Na zapowiadane osiągnięcia produkcyjne nie ma więc absolutnie żadnych szans.
REKLAMA
Podobnie ekipa PiS od początku swoich rządów obiecywała, że postawi na cydr i pomoże naszym producentom. Jeszcze w połowie ubiegłego roku premier Mateusz Morawiecki obiecał wprowadzenie od 2018 r. zerowej stawki akcyzy dla polskich cydrów, a także skasowanie obowiązku banderolowania butelek. Podobne rozwiązania już teraz obowiązują w wielu krajach UE (w Bułgarii, Chorwacji, Hiszpanii, Luksemburgu, Portugalii, Rumunii, Słowenii, we Włoszech oraz na Cyprze).
Jednocześnie deklarował obniżenie o
połowę akcyzy dla browarów rzemieślniczych. No i cóż - spełnił
jednak tylko tę drugą obietnicę. W rezultacie producenci piwa
dzięki obniżce kosztów mają dziś jeszcze większą przewagę nad
producentami cydru.
W efekcie sprzedaż cydru spada drugi
rok z rzędu. W ciągu dziewięciu miesięcy 2018 r. jej wartość wyniosła 59,2 mln zł i obniżyła się o 10,8 proc. w porównaniu
z ubiegłym rokiem (trzyma się tylko Cydr Lubelski Grupy Ambra).
Lepiej stoją piwa smakowe - napoje piwne o smaku cydru są o około
połowę tańsze i można je reklamować - a nawet segment piw
pszenicznych jest wart dwa razy więcej niż cydru.
Tymczasem, jak donoszą sadyiogrody.pl, „Światowy rynek cydru rośnie
intensywnie. Zgodnie z analizami Allied Market Research do 2023 roku
możemy spodziewać się w skali globalnej wzrostu 6,1 % rok do roku.
Prognozy mówią, że w 2023 wartość rynku cydru osiągnie 16,252
mln $. To najbardziej spektakularny wzrost na dzisiejszym rynku
alkoholowym.”
Tego „polskiego fenomenu” nie rozumieją w
innych krajach Europy. O naszym kraju wspominano nieraz podczas
niedawnego Global Cider Forum we Frankfurcie nad Menem. - Zarówno
przy okazji informacji o tegorocznych wysokich plonach i sytuacji na
rynku jabłek - głównego składnika cydru, jak i w trakcie
prezentacji danych dotyczących wzrostu kategorii w poszczególnych
krajach europejskich. Komentowano zjawisko obserwowane na naszym
rynku, gdzie konkurencję dla rodzimych producentów cydru stanowią
marki oferowane jako napoje piwne o smaku jabłkowym – powiedziała
dla portalu sadowniczego Magdalena Zielińska, prezes Związku
Pracodawców Polska Rada Winiarstwa.
Cydr, kiedyś konsumowany głównie w Europie Zachodniej, idzie teraz na wschód kontynentu, a nawet do Azji i Afryki. Tylko u nas jest w odwrocie – u trzeciego producenta jabłek na świecie. Nie żeby ludzie nie chcieli go spożywać. Nasze państwo im nie daje.
Analfabetyzm w Wielkiej Brytanii
Najtaniej zabawisz się w Rydze
Ryga została uznana najtańszym europejskim miastem jeżeli chodzi o możliwość spędzenia w nim przerwy świątecznej.Ryga jest o 41% tańsza niż Sztokholm - najdroższy w Europie.
Małe też piękne
Jest taki archipelag w Europie, z którego wielu zna tylko jedną wyspę i ją odwiedza. To Wyspy Jońskie, ze sztandarowym Korfu. Jednak i inne zakątki tego morskiego regionu warte są odwiedzin, w niektórych nawet znajdziecie miejsce na spokojniejsze i bardzo greckie wakacje.
Nasi z Anglii u Michelina!
Po cydry sięgaj nowe
Polski patriotyzm piwny
Polacy piją głównie piwa rodzimej produkcji. Statystyczny Polak pije 98 litrów piwa rocznie. Przede wszystkim są to krajowe produkty, bo import stanowi zaledwie 2 proc. Krajowe browary do produkcji wykorzystują w dużej mierze surowce z polskich upraw.
REKLAMA