Merkuriusz Polonijny
Opłacalnie dla biednych
Koszta opieki nad dziećmi w UK należą do najwyższych na świecie. Niektórzy twierdzą zresztą, że takie właśnie są, ale okazuje się, że - zależy jak na to patrzeć. Bez wątpienia, rodzice dobrze sytuowani muszą płacić więcej niż w innych krajach. Korzystniej wygląda sytuacja w przypadku tych potrzebujących dofinansowania.
To temat wielu dyskusji na forach polonijnych. Wielu z nas jest tutaj „na dorobku” i potrzebuje pracować ile się da. Zaś płaca w przypadku imigrantów należy często do tych niższych. Dziećmi nie ma się kto zająć – niezawodna babcia mieszka w Polsce – i trzeba polegać na tym, co oferuje państwo... oraz prywatne instytucje. Ze względu na tę naszą specyficzną sytuację, poznajemy najczęściej plusy i minusy tutejszego systemu opieki nad dziećmi. Tzn. tak wysokie ceny, jak i możliwości dofinansowania.
Problem jest ważny jednak nie tylko dla nas, wszak aż 79% rodzin w Anglii mających dzieci w wieku do 14 lat korzysta z jakichś form opieki. 66% używa tych zarejestrowanych opcji, 40% korzysta z nieformalnych opiekunów, a 28% łączy obydwie możliwości.
Organizacja Współpracy Godpodarczej i Rozwoju (OECD) przeprowadziła czas jakiś temu badania nt. owych kosztów w 35 swoich państwach członkowskich. Z tym zastrzeżeniem, że w Wielkiej Brytanii zajęto się tylko Anglią.
Porówano, ile wyniesie opłata za posłanie do żłobka lub przedszkola dwójki dzieci w wieku lat 2 i 3, na co najmniej 40 godzin w tygodniu. Założono przy tym, że obydwoje rodzice pracują pełnoetatowo i jedno z nich zarabia średnią krajową, a drugie 67% z tej średniej. Uwzględniono standardowe dotacje rządowe, jak np. w przypadku UK Child Benefit.
REKLAMA
I co wyszło? Otóż Anglia przoduje w tej statystyce, jako że koszta netto opieki mad dziećmi pochłaniają 55% średnich zarobków. Druga w zestawieniu jest Nowa Zelandia, ale od Anglii aż o 15% tańsza. Trzecią lokatę w zestawieniu okupuje Irlandia. Polska jest na 12. pozycji, pomiędzy Japonią, a Luksemburgiem.
Rzecz wygląda bardzo niekorzystnie. I tak w niektórych przypadkach jest. Ale – właśnie tylko w niektórych. To badanie bowiem skupia się na relatywnie dobrze sytuowanej grupie. Inaczej tymczasem rzecz wygląda, kiedy weźmiemy pod uwagę uboższych rodziców. Oni mogą otrzymać pomoc dodatkową – względnie wyższą od tych lepiej zarabiających.
I statystyki w ich przypadku będą wyglądały zupełnie inaczej. Tutaj Anglia jest dopiero ósma. Najgorzej jest samotnym rodzicom w Irlandii, USA, na Słowacji, w Kanadzie i... w Polsce.
W UK istnieje jeszcze coś takiego jak Tax Credits, a w samym Working Tax Credit dodatkowy element mający wspomóc właśnie koszta opieki nad dzieckiem. Nawet „childcare element” nowego Universal Credit (krytykowanego z innych względów) może pokryć do 85% kosztów przedszkola.
Według Departamentu Edukacji z kolei wielu pracujących, angielskich rodziców jest uprawnionych do uzyskania 30 godzin tygodniowo za darmo dla 3- i 4-latków. Wielkość oszczędności, jakie można uzyskać tą drogą, to jakieś £5,000 rocznie.
Ale... i tu jest pewien haczyk. Znaczna część przedszkoli nie daje tych 30 godzin kompletnie za darmo. Oprócz tego, że trzeba zapłacić za posiłki, wykonawcy usługi narzekają, że dotacja nie pokrywa rzeczywistów kosztów opieki – no i profitu owych instytucji.
Innymi słowy rzeczywiste wydatki na taką opiekę nie są w Anglii stałe, ale zależą w dużej mierze od zarobków tych, którzy mają płacić oraz od tego w jakim wieku dzieci mają zostać objęte opieką. No i jeszcze, kto owe usługi ma świadczyć. Bo w tym kraju nianie, „operki” itp. mogą być tańsze.
Jedno jest pewne – owe wydatki rosną zdecydowanie szybciej niż płace. Według niektórych szacunków, w Londynie, w przypadku opieki dla dzieci poniżej dwóch lat - od 2008 roku aż siedem razy szybciej!
JW
HTML Comment Box is loading comments...
AKTUALNE
Przyznają się?
Parlament Europejski głosował ostatnio nad rezolucją wzywającą do silniejszego przeciwdziałania akcji dezinformacyjnej i wpływaniu na wyniki europejskich wyborów m.in. ze strony Rosji. Przeciwko temu opowiedzieli się członkowie Brexit Party będący wciąż europosłami, na czele z Nigelem Faragem. Wielu obserwatorów widzi to jako jawną zdradę i przyznanie się do tego czyje pieniądze stoją np. za referendum brexitowym.
Żerują na wiernych
Nadzieja, że zniżki za bezszkodową jazdę obniżą koszt naszego ubezpieczenia może okazać się płonna. Ostatnio również oficjalne brytyjskie instytucje chroniące prawa konsumentów odkryły, że na tym rynku wcale nie opłaca się być wiernym klientem.
Analfabetyzm w Wielkiej Brytanii
Raporty z różnorakich badań dotyczących umiejętności czytania i pisania pośród obywateli UK są alarmujące. Aczkolwiek te twierdzące, że jeden na 5 to analfabeta są z pewnością przesadzone, to już mówiące, że jeden na dziesięciu ma problemy – są bliższe prawdy.
REKLAMA