Merkuriusz Polonijny

Lokatorze spłać mi kredyt

Wynajmujesz mieszkanie w UK? Najpewniej pokrywasz w ten sposób ok. 75 procent kredytu na dom (mortgage) swojego landlorda. Jeszcze 10 lat temu było to zaledwie 30 proc. Jeżeli trend nie zostanie powstrzymany, możliwa jest sytuacja, kiedy ludzie, którzy sami nie mogą dostać kredytu, płacą czyjeś raty w całości. Choć niektórzy twierdzą, że to już ma miejsce. Na pewno znaczenie mają tu problemy mieszkalnictwa socjalnego, które nie zapewnia dostatecznej liczby przystępnych lokali. 
badania organizacji shelter

Dane mówiące o 75 procentach pochodzą z badań organizacji „Shelter” zajmującej się pomocą w problemach mieszkaniowych, przede wszystkim doradczą oraz organizującej różnorakie kampanie. Jej działacze ostrzegają, że taka relacja czynszów do kredytów mieszkaniowych doprowadzi do wstrząsu na rynku.

Wynika to zaś z tego, że w ciągu dziesięciu lat łączna wysokość opłat na rent wzrosła o ponad 160 procent. Konkretnie w 2006 roku owe wydatki poniesione przez wynajmujących wyniosły £15.9 miliarda zaś aż £41.3 mld o dekadę później. Tymczasem wydatki właścicieli lokali wzrosły tylko nieznacznie - z £52.1 mld do £54.9 mld. To zaledwie 5 procent...

- Od lat trwa kryzys w dziedzinie wynajmu – twierdzi Greg Beales z organizacji Shelter. - Wzrastają czynsze, jak i liczba osób wynajmujących. Kolejne rządy niewiele zrobiły, aby się z tym uporać. Coraz więcej rodzin ma problemy, aby zapewnić sobie dach nad głową. Rząd powinien wybudować więcej domów na wynajem, które naprawdę byłyby przystępne.

Trudno jednak mówić o „przystępności”, skoro przede wszystkim jest problem z dostępnością. W latach 2016/17 udostępniono tylko 290 000 lokali socjalnych, kiedy na liście oczekujących znajdowało się ponad milion gospodarstw domowych.

Oczywiście problem dotyka Londynu, ale jest często spotykany i w innych gminach w całym kraju, bywa, że w jeszcze większym rozmiarze. Np. w Brighton and Hove oczekujących było 24 392 gospodarstw, a przekazano... 949 mieszkania. W Fylde, Lancashire, potrzebujących domów komunalnych mogli liczyć 214 takie lokale, kiedy potrzeba było 5024.

Owe cyfry i tak są ograniczone przez obecne przepisy poszczególnych councili (na podstawie Localism Act 2011), które uniemożliwiają w praktyce wielu staranie się lokal komunalny. Z tych, którzy mogą na nie liczyć, ponad 25% czeka dłużej niż 5 lat.

Oczywiście do krytyki dołączyła się opozycja. - Po ośmiu latach błędów, Konserwatyści dalej nie mają planu jak poradzić sobie z kryzysem mieszkaniowym – twierdzi minister ds. mieszkalnictwa Gabinetu Cieni, John Healey. - Ministrowie tego rządu przyznają, że rynek mieszkaniowy jest w kłopotach, ale nic robią, aby poprawić sytuację prywatnych najemców.

Healey obiecuje jednocześnie, że kolejny rząd Partii Pracy zajmie się „złymi landlordami” i wprowadzi nowe 3-letnie umowy lokatorskie. Obecnie obowiązują 6- i 12-miesięczne tzw. Assured Tenancy Agreements. Do tego czynsze miałyby podlegać kontroli, choć nie sprecyzował jakiej.

Wywołany do tablicy rząd, a konkretnie rzecznik ministerstwa mieszkalnictwa, społeczności i lokalnych i samorządów, przywołuje fakt, że od 2010 r. wybudowano ponad 357,000 nowych nieruchomości, określanych mianem „przystępne”. I na tym ma się nie skończyć, planowane inwestycje sięgają 9 miliardów funtów, w tym dwóch miliardów, które mają trafić bezpośrednio do Councilów, które stawiają nieruchomości socjalne. Councile mają również zostać upoważnienie do pożyczenia kolejnego miliarda na inwestycje mieszkaniowe w najbardziej potrzebujących obszarach. Rząd wspomina również coś o zakazie pobierania opłat towarzyszących od wynajmu i karach dla nieuczciwych landlordów.

Rozważa się również jakie wsparcie można udzielić właścicielom nieruchomości oferującym dłuższe umowy lokatorskie, a także opcje zwiększenia pewności lokatorów co do utrzymania wynajmowanego lokalu przez dłuższy okres.

Ujawnienie badań „Shelter” wywołało również odzew landlordów w mediach. Ci usprawiedliwiają się, że ich profit jest obecnie bardzo niski. Wielu w ogóle nie wynajmuje dla bieżącego zarobku, a trzyma nieruchomości dla wzrostu zainwestowanego kapitału. Nie można też zaprzeczyć, że najczęściej właścicielom domów zależy, aby dobrzy lokatorzy mieszkali u nich jak najdłużej, a podnoszą czynsze, kiedy jest to absolutną koniecznością.    

Taka wypowiedź landlorda znalazłą się np. w „Independencie”: „Zysk netto z domu wartości 100-150 tysięcy jest tak niski, że kiedy zepsuje się bojler albo dochodzi do innej poważnej naprawy, to profit wyniesie zero za rok. Nie podnosi się jednak rentu, aby nie stracić dobrego najemcy. Tym bardziej, że można później trafić na takiego, z którym są kłopoty. Są wszak tacy, którzy przestają płacić z różnych powodów, często dość wyimaginowanych i zostawiają landlordowi problem z eksmisją.

Są poza tym dobrzy i źli landlordowie. I chyba ci dobrzy są potrzebni – gdyby nie oferowany wynajem, gdzie poszliby ludzie, których nie stać na depozyt, aby kupić własny dom?”

Rzeczywiście, wielu nie stać na depozyt, ale już na raty za dom byłoby ich stać – tak twierdzą z kolei przedstawiciele strony lokatorskiej. Zdarzają się wszak, zwłaszcza w rejonach mniej „posh” nieruchomości, za które rata mortgage'u wynosi np. 350 funtów. Ale już taki rent jest niemożliwy. Najemca płaci ze 200 funtów więcej. Logika banków jest bowiem taka – i trudno ich o to winić - że dla nich mniej ryzykowne jest zmuszanie ludzi do płacenia więcej, niż umożliwienia im płacenia mniej. No ale osoby, które zarabiają w okolicach płacy minimalnej i nie mają zgromadzonego żadnego kapitału stwarzają większe ryzyko, że przestaną płacić nawet niższe, ale długotrwałe raty. Tymczasem, kiedy nie wypełnią 6-miesięcznej umowy zawierającej wyższe opłaty – to ich problem i landlorda, a nie banku.

JW

Widget is loading comments...
INNE                                                   

Naród i-literatów
Raporty z różnorakich badań dotyczących umiejętności czytania i pisania pośród obywateli UK są alarmujące. Aczkolwiek te twierdzące, że jeden na 5 to analfabeta są z pewnością przesadzone, to już mówiące, że jeden na dziesięciu ma problemy – są bliższe prawdy.

Polakom i psom wstęp wzbroniony

- słabe pocieszenie, że dzieciom też. W każdym bądź razie takie rasistowskie zastrzeżenie pojawiło się na ogrodzeniu jednego z gospodarstw rybnych w Oxfordshire. Właściciel nie chce poza tym u siebie żadnych przedstawicieli „bloku wschodniego”.

Po cydry sięgaj nowe
Przez ostatnie lata coraz większą popularność na polskim rynku zdobywał cydr (2-8 proc. alkoholu) – nie mylić z winami jabłkowymi
Polski patriotyzm piwny

Polacy piją głównie piwa rodzimej produkcji. Statystyczny Polak pije 98 litrów piwa rocznie. Przede wszystkim są to krajowe produkty, bo import stanowi zaledwie 2 proc. Krajowe browary do produkcji wykorzystują w dużej mierze surowce z polskich upraw.

______________________
             REKLAMA
________________________________________________________________________________________________________________________
©Media&Net Invest

Stwórz darmową stronę używając Yola.