Trzeba mieć na względzie również fakt, znaczenie przy określaniu siły nabywczej ma nie tylko to, ile zarabiamy, ale jak bardzo żarłoczne jest państwo. Bo chodzi tu o dochód rozporządzalny na mieszkańca po odjęciu podatków (i darowizn na cele dobroczynne). Czyli dochód, który można spożytkować na pokrycie wydatków takich jak żywność, mieszkanie, usługi, energia, prywatne plany emerytalne i ubezpieczeniowe oraz pozostałe wydatki takie jak wakacje, transport i nabytki konsumenckie. Do tego badanie GfK Purchasing Power opiera się na nominalnym dochodzie rozporządzalnym, podane wartości nie uwzględniają więc inflacji.
Podatki w krajach o wysokim dochodzie też bywają znaczące, mimo to wszystkie kraje z pierwszej dziesiątki również mają siłę nabywczą na mieszkańca znacznie powyżej przeciętne, tj. o co najmniej o 50 proc. wyższą od średniej europejskiej.
Badaniem objęto 42 kraje. Z nich 16 krajów ma siłę nabywczą na mieszkańca powyżej przeciętnej, a 26 - poniżej. Najgorzej jest na Ukrainie, gdzie siła nabywczą na mieszkańca wynosi 1 703 euro.
Ciekawostką za to może być fakt (zwłaszcza dla imigrantów, że „W tym roku Irlandia znalazła się w pierwszej dziesiątce z siłą nabywczą per capita na poziomie 21 030 euro, co plasuje ją na dziewiątym miejscu i tym samym wypchnęła Finlandię z pierwszej dziesiątki” - jak zauważają w raporcie.
W tym roku badanie GfK obejmuje również Corona Impact Index. Jest to wskaźnik ilustrujący siłę oddziaływania pandemii COVID-19 na poszczególne kraje europejskie. I znów najlepiej maja najbogatsi. Liechtenstein i Szwajcaria są również tymi krajami, które najmniej ucierpiały w wyniku pandemicznegokryzysu. Wpływ koronawirusa w Liechtensteinie jest o około 85 proc. niższy od średniej europejskiej, natomiast w Szwajcarii jest on o około 74 proc. niższy od średniej europejskiej.
W Polsce odnotowano spadek potencjału nabywczego o 38 proc. wyższy niż przeciętnie w Europie. Trzeba jednak zauważyć, że najpewniej druga fala pandemii podniesie jeszcze skalę tego spadku, zwłaszcza biorąc pod uwagę rekordową zachorowalność w naszym kraju.
W wielu krajach istnieją różnice w sile nabywczej w zależności od tego gdzie się mieszka, ale u nas są one szczególne wyraźne. Tylko w 17 z 380 polskich powiatów jest ona co najmniej 20 proc. wyższa od średniej krajowej. Za to 106 powiatów jest o co najmniej 20 proc. poniżej średniej. Biedy jest po prostu więcej.
Oczywiście pierwsze miejsce, z siłą nabywczą na mieszkańca, wynoszącą 12 120 euro (ok. 55,5 tys. zł), zajmuje nasza stolica. Warszawiacy mają do dyspozycji o niemal 70 proc. więcej do wydania na konsumpcję i oszczędności niż średnio w Polsce.
Tego typu prymat stolicy nie jest normą na Kontynencie, choc to typowe dla Europy Wschodniej. Dla przykładu we Włoszech najlepiej mają mediolańczycy. W Hiszpanii Madryt jest wysoko, bo na 3. miejscu, za dwoma mniejszymi regionami z Kraju Basków.
A u nas mieszkańcy Warszawy mają do dyspozycji przeciętnie niemal 2,6 razy więcej pieniędzy niż mieszkańcy najuboższego powiatu – szydłowieckiego. Tam siła nabywcza na mieszkańca wynosi zaledwie 4 721 euro (ok. 21,6 tys. zł). Odpowiada to prawie 66 procentom średniej dla Polski i 34 procentom średniej europejskiej.
W tym roku do pierwszej dziesiątki powiatów z największą siłą nabywczą na mieszkańca awansowały Gliwice (9111 euro - ok. 42 tys. zł), które wyparły Tychy i zajęły dziewiąte miejsce.
Opr. JW